Sunday, December 30, 2018

Solidarność progresywistów i konserwatystów to dwie różne rzeczy

Czy dla polskich progresywistów powyższy wykres musi być powodem do pesymizmu i braku nadziei na dobry wynik wyborczy, nie mówiąc już o zwycięstwie, i na odsunięcie od władzy prawicy?

Socjologowie, np. dr hab. Jarosław Flis, twierdzą, że przedstawione powyżej dane odnoszące się do samoidentyfikacji Polaków pozostają zasadniczo niezmienne przynajmniej od 2007 roku. Ma tak być niezależnie od wyników wyborów, które pozornie takiej niezmienności zaprzeczają. Dwa nasuwające się natychmiast wnioski to:

1) Polska różni się od społeczeństw zachodnich; na Zachodzie postawy prawicowe do niedawna kojarzyły się z konserwatyzmem obyczajowym (po drugiej fali rewolucji obyczajowej, tej z przełomu wieków to już historia) i były bądź zbliżały się do neoliberalnych w kwestiach ekonomicznych (pojawienie się prawicy populistycznej zmienia ten obraz w pewnym stopniu), podczas gdy lewicowe kojarzyły się z progresywizmem obyczajowym i solidarnością w kwestiach ekonomicznych. Tymczasem w Polsce za najważniejszy element wyróżniający prawicę uważa się konserwatyzm obyczajowy, natomiast wśród postaw polskich prawicowców w kwestiach ekonomicznych przeważa nastawienie solidarnościowe, postawę lewicową wyróżnia zaś progresywizm obyczajowy i – podobnie jak dla prawicy – deklarowana solidarność społeczna. Czyżby w Polsce chodziło więc wyłącznie o kwestie obyczajowe? Otóż nie: rozumienie solidarności przez obie te grupy może być diametralnie odmienne, o czym dalej.

2) Ogromny procent głosujących wydaje się mieć niewykrystalizowane poglądy bądź plasuje się na osi samoidentyfikacji w pobliżu środka: w kwestiach obyczajowych to ponad 35%, a w ekonomicznych prawie 40%; liczby te pokazują ogromny potencjalny swing vote. Zakłada się, że rozkład poglądów wśród niegłosujących – stanowiących regularnie 45-50% wyborców – jest podobny, ale nie musi to być do końca prawdziwe. Sytuacja ta stanowi szansę dla charyzmatycznego lidera nowej generacji, w tym przede wszystkim zdolnego przemawiać do młodych lidera progresywnej siły politycznej – by aktywizować tych drugich i walczyć zarówno o ich głosy, jak i głosy tych pierwszych.

Powyższy wykres nie oddaje jednak złożoności postaw społecznych w takich kwestiach jak etatyzm-centralizm z jednej strony i samorządność-decentralizacja z drugiej, ale przede wszystkim co do usytuowania na osi partykularyzm (lokalność)-uniwersalizm. Szczególnie ta druga oś staje się dzisiaj decydująca w samoidentyfikacji, a zwiększenie jej znaczenia doprowadziło już na Zachodzie do zredefiniowania czym jest prawica, dzięki dojściu do głosu prawicy populistycznej. Chodzi przede wszystkim o rozumienie solidarności społecznej: polska prawica i dzisiejsza populistyczna prawica zachodnia rozumie ją wąsko, nacjonalistycznie – z czym wiąże się wykluczenie obcych, aż po postawy zmierzające w stronę ksenofobicznego czy wręcz rasistowskiego horyzontu; podczas gdy lewica widzi solidarność w sposób uniwersalizujący, aż po pełen uniwersalizm nie uznający żadnego wykluczenia. Ironia polega na tym, że w tym sensie może być i bywa oskarżana o „globalizm” – podczas gdy to progresywna lewica walczy z globalizacją neoliberalizmu.

To że progresywiści i konserwatyści inaczej rozumieją solidarność społeczną nie powinno dziwić, choćby w świetle badań amerykańskiego psychologa społecznego Jonathana Haidta. Spośród wyróżnianych przez niego sześciu moralnych fundamentów człowieka, trzy z nich wydają się mieć związek z rozumieniem i praktyką solidarności: troska, sprawiedliwość i lojalność. Według Haidta konserwatyści mają wyłączność na trzeci z nich. Jednak lojalność jest w ich ujęciu wykluczająca: lojalność w stosunku do swoich wiąże się z wyostrzonym postrzeganiem obcości tych, którym ona nie przysługuje. Często przekłada się to także na odmawianie im zwykłej ludzkiej solidarności. Dzieje się tak niezawodnie gdy rzeczywistość społeczną wytłumaczy im będący dla nich autorytetem prawicowy przywódca (według Haidta manifestowanie czy potrzeba szacunku dla autorytetów to kolejny fundament moralny właściwy tylko konserwatystom; może prowadzić do aprobaty autorytaryzmu) – np. przez wskazanie ich jako niosących zagrożenie nosicieli pasożytów, lub gdy jego „nauczanie moralne” przedstawi gejów jako zboczeńców, a kobietom odmówi należnych im praw. Ponadto wprawdzie dwa pierwsze z wspomnianych moralnych fundamentów Haidta są wspólne dla obu grup, jednak rozumienie sprawiedliwości może się u nich znacząco różnić, nawet jeśli bazuje na jej pojmowaniu jako równości, czy to jako równości szans, czy jako równości rezultatów: kto miałby mieć równe szanse? komu przysługuje równość rezultatów? W odniesieniu do troski jako kompasu moralnego: kogo należy ją objąć? Konserwatysta, szczególnie ten któremu sprawy wyjaśnił jego prawicowy przywódca, odpowie na te pytania inaczej – wykluczająco wobec obcych czy innych – niż progresywista, który będzie skłonny odpowiedzieć na nie inkluzywnie.

Czy nazwiemy to uniwersalizacją czy globalizacją (jak przyjęło się to zjawisko pejoratywnie określać), w teorii i praktyce gospodarczej można rozróżnić przynajmniej cztery historyczne fazy tego zjawiska, częściowo nakładające się na siebie: przezwyciężenie protekcjonistycznego merkantylizmu w kierunku klasycznego konsumpcjonistycznego kapitalizmu; kapitalizm imperialistyczny, traktujący swe imperia zarówno jako źródła surowca, lokalnej siły roboczej, jak i jako rozrastające się rynki zbytu dla własnego przemysłu; ewolucja, przyspieszająca wraz z upadkiem imperiów, w kierunku globalnej swobody przepływu kapitału (pod egidą WTO, OECD, IMF i Banku Światowego) i dominacji ideologii neoliberalizmu, kulminująca na Zachodzie wraz z triumfem tzw. trzeciej drogi, propagowanej przez partie uważające się za lewicowe; współczesne próby modyfikacji tego stanu rzeczy, stwarzające uporządkowane ramy dla transgranicznych przepływów siły roboczej (przede wszystkim Unia Europejska, będąca wewnętrznym ponadnarodowym rynkiem pracy opierającym się o mechanizm swobodnego przepływu siły roboczej na całym swym obszarze).

Wydaje się jednak, że UE pozostanie wyjątkiem jeszcze długo, że pełna globalizacja swobody transgranicznych przepływów siły roboczej, zwierciadlanego odbicia swobody przepływu kapitału, nie nastąpi w dającym się przewidzieć czasie. Tym dobitniej należy podkreślać dobrodziejstwa płynące z uczestnictwa Polski w UE, tym bardziej, że można stwierdzić z całą pewnością, że to istnienie tego wolnego wewnątrz-europejskiego rynku pracy jest jednym z dwóch głównych czynników decydujących o poparciu Polaków dla członkostwa Polski w UE – Polacy są jego ogromnymi beneficjentami; podobnie jak i solidarności europejskiej zmierzającej do wyrównywania szans cywilizacyjnych krajów członkowskich, a przejawiającej się dodatnimi przepływami finansowymi netto do Polski (to drugi czynnik).

Tymczasem wizja rządzącej polskiej prawicy – manifestująca się brakiem solidarności europejskiej, eurosceptyczna, europejsko odśrodkowa, polegająca na stałym balansowaniu na granicy norm konstytuujących Unię Europejską (nie mówiąc już o łamaniu Konstytucji własnego kraju), może siłą rozpędu doprowadzić Polskę do opuszczenia UE. Solidarność europejska jest bowiem kluczowa. Jej brak był głównym powodem zwycięstwa zwolenników Brexitu w Wielkiej Brytanii, a dotyczył przede wszystkim tego co dla Polaków jest jednym z decydujących czynników poparcia dla członkostwa: swobody przepływu siły roboczej. Populizm prawicowy zawsze stawia na solidarność nacjonalistyczną, która prędzej czy później musi wejść w konflikt z innymi tak rozumianymi „solidarnościami”, nawet jeśli dzieje się to w ramach wspólnoty narodów kierującej się wspólnie wypracowanymi zasadami. Taka partykularystyczna solidarność to pseudo-solidarność.

Odpowiedź polskich progresywistów musi stawiać na prawdziwą solidarność – uniwersalizującą, a w pełni uniwersalistyczną jeśli chodzi o Unię Europejską. Nie dość że jest to dzisiaj namacalnie korzystne dla Polski i Polaków, to także tylko wtedy będziemy mogli mieć wpływ na wewnętrzną i zewnętrzną politykę znaczącego gracza na międzynarodowej arenie jakim jest UE, i uczestniczyć np. w wypracowaniu regulacji niepożądanych aspektów globalizacji, w tym neoliberalnych zasad rządzących dzisiaj światową gospodarką. Warto też pamiętać, że kombinacja uniwersalistycznie pojmowanej, otwartej solidarności społecznej z progresywizmem obyczajowym to cechy lewicowego poglądu na świat. Nie ma potrzeby ukrywać tego źródła inspiracji, mimo starającej się zamazywać podziały ideowe mody na najrozmaitsze ponad-ideologiczne „trzecie drogi”. Warto powtórzyć raz jeszcze: progresywny program i uosabiające je ugrupowania polityczne potrzebują charyzmatycznego lidera nowej generacji, zdolnego przemawiać do młodego pokolenia, nie wahającego się też uderzyć w populistyczne tony dla zrównoważenia retoryki prawicy, jeśli zajdzie taka potrzeba.

No comments:

Post a Comment